Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 16 maja 2024, 18:10

Wyznania emerytowanego farmera z pulpitu - Rusty's Retirement sprawiło, że zapomniałem o grach AAAA

Prosta gra ze Steama sprawiła, że zapomniałem o tytułach AAAA. Zamiast grać w najnowsze produkcje z wysokiej półki, zajmowałem się farmą na swoim pulpicie. I to w pełni zautomatyzowaną, bo mówimy o gatunku idle! Czyżby nadeszła pora na grową emeryturę?

Chyba najwyższa pora na grową emeryturę. Nie spodziewałem się bowiem, że prosta gra z gatunku idle tak bardzo mnie wciągnie. I to na tyle, że od chwili jej zakupienia jest cały czas uruchomiona. Niezależnie od tego, czy pracuję, rozmawiam z kimś, gram, czy coś oglądam – tak długo, jak komputer jest włączony, Rusty’s Retirement działa w tle. Jest to moje znalezisko ze Steama, obok którego nie mogłem przejść obojętnie. Wszak uważam się za fana farmerskich produkcji! Teraz mój pulpit zdobią cyfrowe pomidory i pikselowe krowy, a ja dawno nie czułem się tak spełniony. Z czym jest mi w sumie trochę dziwnie, bo to przecież TYLKO (albo aż?) gra idle.

Kto NIE powinien przejść na farmerską emeryturę:

  1. fani szybkich i dynamicznych produkcji;
  2. „optymalizatorzy” dobrej zabawy;
  3. użytkownicy TikToka;
  4. gracze wciągający się za bardzo;
  5. osoby szukające nowego Stardew Valley;
  6. posiadacze małych monitorów.

Tekst ma charakter humorystyczny. Nie traktuj go zatem w pełni na poważnie. Podczas jego powstawania nie ucierpiał żaden redaktor (ani traktor) czy pulpit. Cyfrowe pomidory nie zrobią Ci krzywdy.

Stary gracz farmę miał

Rusty’s Retirement przypomina stare aplikacje na pulpit w stylu Desktop Destroyer, dzięki któremu dało się „zniszczyć ekran”. Brzmi cudacznie, prawda? Pomysł jednak sprawdzał się jako reduktor stresu, ale czy można nazwać to grą? Ten sam dylemat mam w przypadku omawianego Rusty’s Retirement. Otrzymujesz do dyspozycji futurystyczną farmę z robotami wykonującymi wszystkie prace, zajmującą niewiele miejsca na monitorze. Całość obsługiwana jest automatycznie, a Twoja rola sprowadza się do wyznaczania miejsca pod nowe pola i siania kolejnych upraw. Nie musisz niczego podlewać czy zbierać – gra robi to za Ciebie.

Rusty's Retirement, Mister Morris Games, 2024.

Z czasem rozbudowujesz farmę, zatrudniasz nowe roboty i jeszcze bardziej automatyzujesz rozgrywkę. Nie da się przegrać, a wszystko pasywnie dzieje się w tle. Wystarczy, że uruchomisz Rusty’s Retirement i raz na jakiś czas zajrzysz do aplikacji, aby ulepszyć maszyny czy nieco bardziej zoptymalizować zabawę. To takie Factorio, tyle że przy minimalnym wysiłku ze strony gracza.

Samo się wszystko klika

Rusty’s Retirement ma na siebie prosty pomysł. Trzeba dostarczać odpowiednią ilość konkretnych plonów, aby odblokowywać nowe warianty – i tak w kółko. W ten sposób raz na jakiś czas faktycznie angażujesz się w zabawę, bo chcesz posadzić wystarczająco dużo ziemniaków i cebuli, aby w przyszłości móc zarabiać na pomidorach. Gdzieś w tle sadzisz krzaki z owocami leśnymi, z których pszczoły zbierają nektar na produkcję biopaliwa. Biopaliwo z kolei to najważniejszy zasób napędzający wszystkie roboty, wymagany również do ulepszeń.

Brzmi skomplikowanie? Tylko na papierze, bo w rzeczywistości wszystko dzieje się samo, a Ty jedynie okazjonalnie klikasz na ekraniku gry, aby zbudować lub posiać coś nowego. Jedyne, co się zmienia, to wygląd pikseli na farmie. Z czasem dorobisz się nawet zwierząt, które zajmą się... defekacją. To ważne, ponieważ dzięki kupie Twoje roboty wytworzą nawóz potrzebny do szybszego wzrostu plonów! W Rusty’s Retirement nic się nie marnuje. No chyba że mowa o czasie, bo jego poświęciłem tej produkcji naprawdę dużo, choć gram zaledwie kilka dni. Tak skutecznie pulpitowa farma stymulowała mój mózg, podlewając go dopaminą!

Rusty's Retirement, Mister Morris Games, 2024.

Ciekawe urozmaicenie pulpitu

Spodziewałem się, że farma na pulpicie będzie jedynie urozmaiceniem mojej codzienności, tymczasem zaglądałem do niej o wiele za często. Potrafiłem rzucić okiem na pole w trakcie grania w World of Warcraft czy z zapartym tchem wyczekiwać urośnięcia roślin podczas rozmowy służbowej. W efekcie gra, która miała być dla mnie relaksem i głupotką, stała się priorytetem, obiektem wiecznej optymalizacji i wyścigiem o jak najlepsze statystyki. Strach pomyśleć, co by było, gdybym miał drugi monitor!

Bez ściemy przyznaję – wciągnąłem się za bardzo. Przynajmniej zrozumiałem fenomen gier idle oraz przeglądarkowych produkcji w stylu Farmerama. Zawsze pełen rezerwy patrzyłem, jak moi rodzice zagrywają się w ten tytuł i prowadzą swoją farmę regularnie od ponad 5 lat. Nie wiedziałem, co ich tak bardzo wciąga, bo przecież TAM NIE MA FAKTYCZNEGO GRANIA. W Rusty’s Retirement również, a jednak ta niepozorna aplikacja, mająca odegrać trzecioplanową rolę, stała się główną gwiazdą mojego pulpitu, wygryzając pozycje AAAA i inne takie.

Rusty's Retirement, Mister Morris Games, 2024.

Gdy tylko w pełni zaliczyłem pierwszą mapę, rozbudowując, co się dało, spodziewałem się, że to koniec mojej przygody. Wszak nie było już nic do zdobycia, więc zakładałem, że Rusty’s Retirement wyląduje w koszu. Ku mojemu zaskoczeniu odblokowałem nową farmę z lekkim utrudnieniem w postaci rzeki. Dalej w kolejce czekała pustynia, las, a na końcu oaza, zacząłem więc zabawę od nowa, w końcu pole samo się nie obsieje. Chociaż technicznie tak, bo jest od tego odpowiedni robot. Ale już mniejsza o to!

Prosta gra, która wciąga

Czy zatem znalazłem uzależnienie idealne? Nie, Rusty’s Retirement ma jedną, za to sporą wadę – jest za małe! Nie w znaczeniu wielkości farmy na pulpicie, bo w opcjach można zwiększyć jej rozmiar. Chodzi o ilość zawartości. Skoro już związałem swój monitor z uprawą roli, chciałbym widzieć zmieniające się pory roku, bardziej zróżnicowane plony i na pewno większą liczbę zwierząt. Krowy i świnie to za mało, OCZEKUJĘ, że po moim ekranie będą paradowały rozmaite gatunki, jak przystało na prawdziwe wiejskie gospodarstwo. Jak to tak – gra farmerska bez kur? To się nie godzi!

Rusty's Retirement, Mister Morris Games, 2024.

Na szczęście twórca zapowiedział, że będzie rozwijał Rusty’s Retirement. To dobra informacja, bo aktualizacja z nową zawartością stanie się idealnym pretekstem, aby wrócić do nałogu zabawy. Teraz z czystej ciekawości poszukam podobnych pulpitowych tytułów, które są idealnymi „zajmowaczami” umysłu, gdy pracuję przy komputerze. Może pora na jakąś wariację na temat tamagotchi? Tylko oczywiście podejdę do rozgrywki rozsądnie, a nie nałogowo – i będę sobie wszystko dawkował, aby za szybko się nie znudzić. Prawda...?

Tutaj dochodzimy do sedna mojego problemu z Rusty’s Retirement. To tytuł mający być odskocznią od przesiadywania w arkuszu Excela i alternatywą dla bezcelowego przeglądania internetu. Miał mnie odprężyć poprzez okazjonalne klikanie i sporadyczny zastrzyk dopaminy, akurat pomiędzy taskami, ASAP-ami czy innymi deadline’ami. Pulpitowa farma zadziałała jednak odwrotnie, skutecznie mnie rozpraszając i pochłaniając całą moją uwagę. Dlatego, zanim sobie to zrobisz, zastanów się, czy masz wystarczająco silną wolę, aby zwalczyć pokusę posadzenia jeszcze kilku cyfrowych pomidorów w trakcie pracy. Dzięki tej małej gierce odkryłem, że ja nie mam, więc teraz muszę zafundować sobie odwyk od farmy. Dziękuję za wysłuchanie.

Patryk Manelski

Patryk Manelski

Chciał być informatykiem, potem policjantem, a skończyło się na „dziennikarzeniu” na UŚ. Tam odkrył, że można połączyć pasję do grania z pisaniem. Następnie bytował w kilku redakcjach, próbując przekonać wszystkich, że gry MMO są najlepsze na świecie. Tak trafił do działu publicystyki na GOL-u, gdzie niestrudzenie kontynuuje swoją misję – bez większych sukcesów. W przerwach od walenia z axa hoduje cyfrowe pomidory, bawiąc się w wirtualnego farmera. Nie mając własnego ogródka, zadowala się opieką nad drzewkiem bonsai. Kręci go też jazda na rowerze, zaś czytać lubi mangę i fantastykę. A co najważniejsze, pochodzi z Sosnowca, gdzie zresztą mieszka i z czego jest dumny!

więcej